Faza na codzień

Co tu dużo opisywać. :> Poprostu ZAPRASZAM!

Ogłoszenie

Zostały dodane nowe rangi :>

Użytkowniku: Jeżeli nie jesteś jeszcze zarejestrowany na Naszym forum- nie czekaj dłużej. Dołącz do Nas.

#1 2009-03-18 19:39:17

Lija

Starsza Siostra Diabła...

Skąd: Z Otchłani
Zarejestrowany: 2008-12-18
Posty: 782
Punktów :   
Płeć: Kobieta
Wiek: 15

Opowiadania...

Cuż, tu zamieszczamy opowiadania naszego autorstwa.

Zacznę więc jednym, jedynym które wrzuciłam do internetu. Powstało na potrzeby konkursu forumowego "Nightwood jesienią", w czasie 2 dni i jest pisane w "smoczych" realiach. Tytuł roboczy to Jesień, a właściwy: Zemsta jest słodka
Zaczynajmy więc:

  Jesień… Szaro, brzydko i mokro.
Dach przecieka, przenikliwy ziąb podkrada się przebiegle przez nieszczelne okna,
a smoki od dobrych paru godzin na wyprawie. Dawno powinnam dorzucić drew do dogasającego
już ogniska. Raz po raz przeklinam swoją nieszczęsną dumę, która zmusiła mnie do opuszczenia
ciepłego, rodzinnego siedliska i rozpoczęcia życia na własny rachunek.
„Ale co mnie u diabła podkusiło do zamieszkania w opuszczonym domku myśliwskim!?”-
Po raz tysięczny pytam samą siebie. Chyba dopada mnie jesienna chandra. Będę musiała
znaleźć nową siedzibę.
                    ***
   W tym momencie moje smętne rozważania zostały nagle przerwane pukaniem do drzwi.
„Wejść!”- z niekłamanym oburzeniem krzyknęłam na całe gardło. W progu ujrzałam swoją
kuzynkę Elenę, bez wątpienia rozbawioną zdumionym wyrazem mojej twarzy.
„Nie łatwo cię znaleźć”- stwierdziła.  „Nie zaprosisz mnie do środka?”
Właśnie miałam odmówić, gdy ta, z szerokim uśmiechem zawitała w moich skromnych progach.
Szczęście w nieszczęściu, iż nie dane mi było poznać bardziej irytującej osoby.
(Była gorsza niż wszystkie plagi egipskie razem wzięte!) Szykowałam właśnie herbatę, gdy
ta doszła do wniosku, iż miejsce mojego zamieszkania jest zbyt ponure.
Pstryknęła palcami i całość mego domostwa pokryły kwiaty, plusze i poduszki,
oczywiście w kolorze różowym. Przez chwilę przemknęły mi przez myśl klątwy i trucizny,
jednakże nim zdążyłam coś przedsięwziąć zabrała szklanki i postawiła je na stole.
„Jak pech, to pech”- pomyślałam. Wtem moja kochana kuzynka zaczęła opowiadać, gęsto
przy tym owijając w bawełnę dlaczegóż to do mnie przybyła. Jedyne, co z tego zrozumiałam, to to,
że na dwa tygodnie wyjeżdża ze swoim chłopakiem. (Bogu dzięki, jeśli jakiś istnieje!)
Myślałam, że wizyta ma się ku końcowi i gdy w mej duszy poczęło kiełkować ziarnko optymizmu
ostatecznie mnie dobiła: „Na te dwa tygodnie zostawiam ci cztery moje smoki pod opieką.
Dopiero niedawno się wykluły, więc strzeż ich jak oka w głowie.” Dopiła herbatkę, zawołała swoje
smoczątka i zaczęła je przedstawiać, opisując jakie to z nich słodkie aniołki (Przy czym o mało mnie
nie zemdliło). Smok ognia miał na imię Płomyczek, a natury Kwiatuszek. Nie lepiej rzecz
stała ze smoczycami. Duszy nazywała się Landrynka, a światła Błyskotka. Elena poraz ostatni 
spojrzała na swoje chowańce, które zaraz ułożyły się do snu, pożegnała nas i wyszła.
   Jeśli poprzednio dopadała mnie chandra, to teraz miałam głęboką depresję…

                    ***
   W tak niewesołym stanie zastały mnie moje smoki, Shadow i Orchidea - stworzenia dumne i
majestatyczne. Ich łuski lśniły w promieniach zachodzącego słońca. Smoczyca, cechująca się
upiornym poczuciem humoru, („A co, żywioł śmierci do czegoś zobowiązuje!”- jak zawsze twierdziła)
upuściła w locie Kryształową Figurkę, która niechybnie rozbiłaby mi głowę gdybym nie uskoczyła.
Shadow, smok kryształu, w przeciwieństwie do niej wylądował z gracją i wręczył mi sporą ilość
Ziela Trytonów. Zaczęły zdawać raport z wyprawy, a po otrzymaniu pochwały i sytym posiłku
wysłuchały mojej relacji… Lekko rzecz ujmując, na ich pyskach odmalował się wyraz zupełnego
ogłupienia. Nie uwierzyły mi. No pięknie. Będę musiała użyć bardziej radykalnych środków.
Wprowadziłam smoki do domu. Na wejściu wybuchnęły śmiechem (podpalając przy okazji część
różowych firanek, co przyjęłam z wyraźną ulgą) i wyraziły natychmiastową gotowość spłatania
mej kuzynce jakiegoś figla. Postanowiłam przedstawić im smoczątka, niemniej jednak
należało czekać do rana, bowiem spały snem sprawiedliwego. Póki co więc opowiedziałam o
ich imionach. „Co mam robić?”- postanowiłam poradzić się Orchidei. Ta zaś odrzekła:
„Na twoim miejscu w pierwszej kolejności zmieniłabym ich imiona, bo mają prawdziwego pecha.”
Tak więc Płomyczek został ochrzczony mianem Szkarłatnego Ognika, Kwiatuszek stał się
Cierniem, Landrynka- Rozpaczą, a Błyskotka- Krwawą Zorzą. Imiona wymyślił Shadow.
Udałam się na spoczynek z zamiarem porannego zawiadomienia nowych domowników o zmianie
imion…
                    ***

   Ze snu wyrwały mnie popiskiwania smoczątek: „Proszę Pani, możemy coś zjeść?”- wołały.
„Jaka pani?! Czy ja jestem taka stara?!”- rozwrzeszczałam się ze zgrozą. Shadow i
Orchidea, do których skierowałam pytanie wybuchnęli śmiechem. Odpowiedź,
którą otrzymałam brzmiała: „W ich oczach z pewnością…”- Straszne!
Wstałam, z zadowoleniem stwierdzając, że moje czarne ubrania nie zmieniły koloru.
  Nakarmiłam wszystkie smoki, po czym zwołałam je na „Ceremonię Nowego Imienia”.
Był to kolejny pomysł moich smoków, które na zmianę wygłaszały wzniosłe mowy,
parskając  przy tym niekontrolowanym śmiechem. O dziwo, smoczątka z zadowoleniem
przyjęły zmiany. Pozostała tylko kwestia tresury, której poddała je Elena.
Nie potrafiły latać ani ziać ogniem. Z tego też powodu Orchidea przezwała je „kanapowcami”.
Były to istne aniołki. („Trzeba to zmienić”- postanowiłam sobie.) Chwilowo jednak
miałam ważniejszą sprawę na głowie…

                    ***

Żadnym sposobem nie można było zmienić wnętrza mojego domu. Nie pomagały zaklęcia i
farby. Postanowiłam wykorzystać to w szkoleniu smoczątek. Shadow pomógł mi usunąć co
większe meble, z resztą zaś poradziłam sobie sama. Przedmioty te zostały zmagazynowane
na środku polany, celem nauki ziania ogniem. Nauczycielką została Orchidea. Gdy ona usiłowała
wbić swym uczniom do głów podstawy elementarnej smoczej wiedzy, ja z Shadowem
zajęliśmy się tworzeniem nowego umeblowania. Zaklęcia okazały się bardzo pomocne.
Pod wieczór robota była skończona. Okazało się jednak, iż nauka nie poszła tak pomyślnie.
Jedyne postępy poczynił Szkarłatny Ognik, a i to o tyle, że teraz przy każdej możliwej okazji
wypuszczał  kłęby dymu z paszczy.

                    ***

   Wieczorami smoczątka dopominały się opowieści. Zaproponowałam kilka znanych mi
bajek, których nie chciałam słuchać w dzieciństwie. Niestety. Były z nimi dobrze obeznane.
W tym właśnie momencie w mej głowie zaświtał niecodzienny pomysł. Zapytałam,
czy nie zechciałyby posłuchać opowieści o przygodach moich smoków. Maluchy ów pomysł
przyjęły z wielkim entuzjazmem. Postanowiłam opowiedzieć anegdotę o tym, w jaki sposób
zaprzyjaźniłam się z Orchideą. Zaczęłam więc:

                    ***

  „W czasach, gdy nie byłam jeszcze hodowcą, nie tak długo po mojej ucieczce z rodzinnej
posiadłości trafiłam w okolice Nightwood. Pragnąc uniknąć ciekawskich spojrzeń rozłożyłam
się z obozem w  pobliżu Starego Cmentarza. Było szaro i ponuro, a na  domiar złego z nieba
zaczął siąpić deszcz.”- W tym momencie Rozpacz ułożyła się na moich kolanach w
oczekiwaniu na dalszy ciąg historii. „Nagle ze snu wyrwał mnie jakiś hałas. Odruchowo
sięgnęłam po miecz, z uwagą rozglądając się po obozowisku. Mój niewielki dobytek był w
opłakanym stanie. Na środku, rozszarpując torbę z żywnością siedziała mała, wychudzona
smoczyca śmierci. Spostrzegłszy mnie intruz zaczął popiskiwać żałośnie. Zrobiło mi się jej
żal, podeszłam więc bliżej. Był to niewybaczalny błąd- przekonałam się o ostrości smoczych
zębów.” „Do teraz pozostała mi po tym pamiątka.”- zwróciłam się do smoczątek, pokazując blizny
po szeregu ostrych jak sztylety zębów. „ W każdym razie po pewnym czasie udało mi się z nią
zaprzyjaźnić.” Zakończyłam pogawędkę, a one ułożyły się do snu. „Może nie będzie tak źle…”-
rzuciłam do swoich smoków, po czym sama udałam się na spoczynek.

                    ***

Dni mijały, a smoki czyniły coraz to większe postępy. Nasz dzień rozpoczynał się o świcie, a
kończył porządnie po północy. Co wieczór wysłuchiwały kolejnych opowieści. Trzeba
przyznać, iż z aniołków przeistoczyły się w prawdziwe smoki. Wszystkie wspaniale latały,
wykonując w powietrzu fenomenalne wręcz akrobacje. Z różowej sterty zgromadzonej w
centrum polany nie pozostał nawet ślad…

                    ***

   W ten oto sposób upłynęły prawie dwa tygodnie. Młode smoki zdecydowanie urosły.
Mieszkanie zostało ogołocone z połowy mebli, nieopatrznie zniszczonych przez chowańce.
Następnego dnia miało nastąpić rozstanie. Muszę powiedzieć, że bardzo przywiązałam się
do nowych domowników. Na ten wieczór zostawiłam dla nich opowiadanie o niedawnym zdarzeniu
z udziałem Shadowa. Orchidea oficjalnie odwołała nazwanie ich kanapowcami. Rozpacz jak zwykle
ułożyła się przy mnie w oczekiwaniu na historyjkę. Widząc zniecierpliwienie na smoczych pyskach
rozpoczęłam gawędę:

                    ***

   „Kilka tygodni temu, pewnego pięknego poranka Shadow bawił na skraju Lasu. Poważny i
zasępiony pogrążył się w filozoficznych rozważaniach. W międzyczasie grupka niezbyt
bystrych rycerzy postanowiła zapolować na smoki. Najwyraźniej nie wiedzieli, że nigdy
nie należy drażnić tych prastarych stworzeń… Początkowo z podziwu godną obojętnością
znosił ich zapędy, jednakże w miarę upływu czasu i braku widocznych efektów zaczęli
miotać pod jego adresem rozmaite obelgi… Zapamiętajcie: Nigdy nie należy obrażać smoka,
gdyż może to być ostatnia rzecz, jaką uczynicie w życiu. (No chyba, że macie skłonności
samobójcze, bowiem wtedy to już inna historia…) Cierpliwość smoka ma swoje granice,
lecz rycerzom nie było dane wyciągnąć z tej lekcji wniosków. Nie pozostał po nich żaden ślad,
nie licząc niewielkiej ilości popiołu. Shadow zaś prychnął pogardliwie, machnął ogonem
i odfrunął z miejsca incydentu.”
   Chowańce prosiły jeszcze o kolejne opowieści, ja jednak kategorycznie odmówiłam,
wyjaśniając iż jest zbyt późno, poza tym z samego rana wpadnie Elena. Zakończyło to głosy
protestu i niezadowolenia, jak również dość szybko zapędziło je do niezbadanego Królestwa
Snów. Byłam ostatnia.  Długo nie mogłam zasnąć, rozmyślając jak bardzo opustoszeje
to miejsce…

                    ***

   Nim jeszcze zdążyłam się rozbudzić  rozległo się natarczywe pukanie do drzwi.
Było dobre  kilka godzin przed świtem. Przebrałam się nieśpiesznie, wypiłam herbatę
i obudziłam smoki, polecając tym najmłodszym do czasu odejścia zgrywanie aniołków.
Zanosiło się ciekawie. Dopiero wówczas podeszłam do drzwi, wpuszczając do środka
rozeźloną kuzynkę. „Co tak długo?”- zapytała gniewnie. „Myślałam, że zapuszczę tam
korzenie!” („Dobrze by było…”- pomyślałam, czując jak poraz kolejny opuszcza mnie
życiowy optymizm.) Na samym początku przywitała się ze swoimi smoczątkami:
„Puci-puci, jak się czują moje słodziuteńkie maluszki?”- nakładając im przy tym różowe
kokardki. (Swoją drogą całkiem nieźle odgrywały rolę aniołków, choć wiedziałam, że
kosztowało je to wiele wysiłku.) Z miejsce też poraz kolejny zmieniła wystrój mojego
mieszkania. Nadal jednak nie opuściła mnie nadzieja. Wystarczyło tylko wyobrazić sobie,
jak będzie wyglądać jej mina, gdy dowie się jakie to z nich aniołki, a od razu poprawiał
mi się humor. Postanowiłam robić dobrą minę do złej gry, podając herbatę i wysłuchując
przy okazji całej tyrady złorzeczeń pod adresem mojego kiepskiego gustu.
(Kubeczki wyglądem przypominały czaszki…) W każdym razie, gdy opowiedziała o podróży
(omal nie zanudzając mnie na śmierć) obdarowałam ją Kryształową Figurką, pożegnałam
się ze smoczątkami i wygoniłam całe towarzystwo za drzwi.
Gdy odchodziła, właśnie świtało. Przysiadłam na progu. Po chwili usłyszałam przerażony
pisk. Domyśliłam się, że to „aniołki” pozbyły się swych masek.
„Zemsta jest słodka”- stwierdziłam. Odpowiedział mi śmiech Shadowa i Orchidei.
„Może ta jesień nie jest taka zła?”- pomyślałam, poraz kolejny zabierając się za
zmianę wystroju domu. Chandra mnie opuszczała…

                    ***                                                           
                                                 Koniec

Dobrnął ktoś do końca? Mam nadzieję, iż nikt nie umarł z nudów...
Można komentować, dodawanie kolejnych mile widziane...

Ostatnio edytowany przez Lija (2009-05-01 13:10:11)


Nie wolno się bać. Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, obrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. Jestem tylko ja.

Czy się odważysz?

Offline

 

#2 2009-03-19 21:42:09

Katti

Piratka ^^

3206313
Zarejestrowany: 2008-12-06
Posty: 656
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Opowiadania...

Dobrłam.

I kocham twoje poczucie humoru...


Mój zmysł estetyczny jest uczulony na Niemcy. - Sapciak

Offline

 

#3 2009-03-19 22:47:13

Lija

Starsza Siostra Diabła...

Skąd: Z Otchłani
Zarejestrowany: 2008-12-18
Posty: 782
Punktów :   
Płeć: Kobieta
Wiek: 15

Re: Opowiadania...

Ano, cieszę się Jakieś sugestie odnośnie zmian? Poprawić coś?


Nie wolno się bać. Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, obrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. Jestem tylko ja.

Czy się odważysz?

Offline

 

#4 2009-03-20 18:39:48

Katti

Piratka ^^

3206313
Zarejestrowany: 2008-12-06
Posty: 656
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Opowiadania...

Ja tam podobno jestem marudna, ale nie widzę potrzeby zmieniania czegokolwiek.


Edit 1.
Według poniższego życzenia dodaję:

Naprawdę, nie ma co zmieniać. Ciekawa forma tekstu nie-ciągłego

Ktoś mi kiedyś powiedział, że najśmieszniejsze są rzeczy pisane czy mówione poważnie, z których śmiejemy się jak nienormalni, i to jest takie opowiadanie. Jest takie, jakbyś pisała bardzo powoli po starej kartce papieru, umierając z nudów. Widzę w wyobraźni taką znudzoną do ostatnich granic, naburmuszoną Liję, i widok jest nawet lepszy niż cała historia xD
Promieniuje z Twojego opowiadania radość życia, ot co. ;P


Edit 2.
Tak mi teraz zaświtało, że chyba miałaś na myśli jakieś opowiadanie, nie komentarz, prawda? xD

Dlaczego te moje marne resztki rozumu zawsze przypominają o swoim istnieniu dopiero wtedy, kiedy już zrobię coś głupiego?!
Ech...


Edit 3.
Po długich (minuta) rozważaniach stwierdziłam, że jestem kretynką.
Tak, musiałam to napisać właśnie tutaj.

Ostatnio edytowany przez Katti (2009-03-31 21:02:46)


Mój zmysł estetyczny jest uczulony na Niemcy. - Sapciak

Offline

 

#5 2009-03-20 19:23:50

Lija

Starsza Siostra Diabła...

Skąd: Z Otchłani
Zarejestrowany: 2008-12-18
Posty: 782
Punktów :   
Płeć: Kobieta
Wiek: 15

Re: Opowiadania...

Tak Katti, chodziło mi o opowiadanie Ale komentarz też intrygujący, wyobraźni Ci nie brakuje.
I nie, nie jesteś kretynką.

Ostatnio edytowany przez Lija (2009-05-01 13:14:25)


Nie wolno się bać. Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, obrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. Jestem tylko ja.

Czy się odważysz?

Offline

 

#6 2009-05-30 20:33:58

Sapciak

Pani Apokalipsa

1985456
Skąd: Szczecin
Zarejestrowany: 2009-04-13
Posty: 340
Punktów :   
Płeć: Kobieta

Re: Opowiadania...

Interesujące powiem. Dobrnąć, dobrłam, aż tak trudno nie było. Ciekawe poczucie humoru, pomysł mi się spodobał. Kuzyneczki pozazdrościć. xd


"Otarcie się o śmierć niczego nie zmienia - śmierć zmienia wszystko."

"Wolę spędzić całe życie w otoczeniu ptaków niż spędzić je marząc, że wyrosną mi skrzydła."

Offline

 

#7 2009-06-21 09:17:01

Lija

Starsza Siostra Diabła...

Skąd: Z Otchłani
Zarejestrowany: 2008-12-18
Posty: 782
Punktów :   
Płeć: Kobieta
Wiek: 15

Re: Opowiadania...

Cóż, z kuzynkami tak bywa... xD


Nie wolno się bać. Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, obrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. Jestem tylko ja.

Czy się odważysz?

Offline

 

#8 2010-04-10 09:11:34

 Iskra

Szleniec

7413435
Skąd: Zapomniane wspomnienia...
Zarejestrowany: 2009-12-19
Posty: 263
Punktów :   

Re: Opowiadania...

Cudowne. Lija. Masz wspaniały styl pisania, a Twoje opowiadanie jest ... hm... jedyne w swoim rodzaju. Pełne humoru i jak się czyta to w sumie ma się cały obraz przed oczami... Już mam wizję filmu xP
Pisz dłuższe, bo aż się nie chce przerywać *.* Świetnie piszesz... Wrzuć coś nowego


"[...] niech nie ślubuje przebrnąć przez ciemności nocy, kto nie widział jeszcze zmroku." -JRR Tolkien

"Gdy znajdziesz się z wilkiem w jednej jamie, nie okazuj mu swego lekceważenia."  Winston Churchill

Offline

 

#9 2010-04-10 09:15:45

 Iskra

Szleniec

7413435
Skąd: Zapomniane wspomnienia...
Zarejestrowany: 2009-12-19
Posty: 263
Punktów :   

Re: Opowiadania...

Em, Lija? Mam pytanie. Mogłabym sobie zapisać Twoje opowiadanie w moim pliku gdzie jest folder przeznaczony szczególnie na ciekawe prace nightwoodowiczów? ;P dok. podpisany Twoim nickiem )
Masz talent... *westchnęła*


"[...] niech nie ślubuje przebrnąć przez ciemności nocy, kto nie widział jeszcze zmroku." -JRR Tolkien

"Gdy znajdziesz się z wilkiem w jednej jamie, nie okazuj mu swego lekceważenia."  Winston Churchill

Offline

 

#10 2011-01-19 12:30:55

 Elwing

Szleniec

Zarejestrowany: 2011-01-19
Posty: 264
Punktów :   

Re: Opowiadania...

wspaniałe


"kto pokonuje innych jest silny kto pokonuje siebie jest potężny"

Offline

 

Aby zobaczyć całe forum musisz sie zarejestrować, a potem zalogować :D



Zapraszamy również na:

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
BetonovĂŠ JĂ­mky NovĂ˝ Bor